Halniak w swoim inauguracyjnym meczu w A-klasie minimalnie uległ drużynie Zielonki Wrząsowice 1-2 (0-2). Do przerwy rywale prowadzili 2-0 po dość pechowych bramkach, Halniak pomimo kilku naprawdę dobrych okazji dopiero w końcówce za sprawą Zająca zdobył kontaktową bramkę, jednak pomimo wielkiego naporu na bramkę rywala nie udało się już wyrównać.
HALNIAK: Rydz - Zawadzki, Zaczek, M. Budzowski, Ma. Morus - Sy. Przęczek (46' Kuchnia), Baran (58' Simsak), Ma. Serafin, Dąbrowski, Mi. Serafin - Panuś (46' Zając)
1-0 Zielonka 7'
2-0 Zielonka 18'
2-1 Zając 83'
Halniak swój debiut w A-klasie rozpoczął trochę wystraszony – przez pierwsze kilka minut gra z naszej strony była bardzo nerwowa. Gdy nerwy zostały opanowane i gra zaczynała wyglądać lepiej straciliśmy bardzo pechową bramkę. W 7 minucie piłka dziwnie odbiła się na nierównej murawie i trafiła stojącego na 15 metrze Zaczka w rękę. Sędzia z tego karnego się wybroni, jednak wg mnie zgodnie z duchem gry jedenastka nie powinna zostać podyktowana. Debiutujący w naszej bramce Rydz wyczuł intencje strzelca jednak strzał okazał się zbyt precyzyjny i Zielonka wyszła na prowadzenie. Halniak próbował ruszyć do ataków i stworzył sobie bardzo dobrą okazję gdy po ładnej akcji i dośrodkowaniu Dąbrowskiego piłkę na 5 metrze na głowie miał Panuś jednak chybił. Zielonka odpowiedziała konkretniej, choć druga dla nich bramka to kilka błędów z naszej strony. W 18 minucie najpierw piłkę przy wyprowadzaniu stracił Ma. Morus, w środku obrony powstała wielka luka, w którą „wjechał” napastnik, strzał po długim rogu pechowo odbił się od kępki trawy i piłka pechowo minęła interweniującego Rydza. Zielonka mając wynik uspokoiła grę a Halniak poczynał sobie coraz śmielej. Najpierw w sytuacji sam na sam Mi. Serafina sędzia odgwizdał spalonego i była to kontrowersyjna decyzja. Po chwili ponownie Mi. Serafin znalazł się sam przed bramkarzem po podaniu Panusia, niestety zamiast uderzyć po rogu próbował lobować i wysoki bramkarz Zielonki złapał ta piłkę.
W przerwie w Halniaku zaszły dwie ofensywne zmiany i na murawie zameldowali się Zając oraz debiutant Kuchnia. I gra w tej części spotkania wyglądała dużo lepiej. Halniak próbował atakować, Zielonka mądrze się broniła. Dwukrotnie bramkarza rywali postraszył strzałami z dystansu wnoszący sporo ożywienia Kuchnia, z drugiej strony w jednej sytuacji mieliśmy trochę szczęścia gdy naprawdę dobrej okazji nie wykorzystał zawodnik Zielonki. Z naszej strony „patelnię” zmarnował Zając, który dostał bardzo dobre podanie od Dąbrowskiego jednak zamiast spokojnie przymierzyć zdecydował się na mocny i niecelny strzał. W końcowym kwadransie Halniak postawił wszystko na jedną kartę. Najpierw piekielnie mocny strzał Simsaka został zablokowany, również próba Ma. Serafina była niecelna. W 83 minucie historyczną bramkę w A-klasie dla Halniaka zdobył Zając. Rafał dostał świetne podanie od Zawadzkiego, wpadając w pole karne był faulowany przez obrońcę co już sygnalizował sędzia boczny jednak uwolnił się i mocnym strzałem pod poprzeczkę dał nam kontakt. Trzeba tu zauważyć dobre wyczucie sędziego głównego, który pomimo sygnalizacji karnego wyczekał do końca i bramkę uznał. Halniak w ostatnich minutach rzucił się na rywala, który pod koniec meczu już desperacko wybijał piłkę po autach. Niestety nie udało nam się zdobyć bramki wyrównującej.
Można powiedzieć, że w pierwszym meczu zapłaciliśmy frycowe. Sam trener Zielonki w rozmowie po spotkaniu przyznał, że był to mecz typowo na remis. Niestety jeden błąd więcej oraz nieskuteczność pod bramką rywala kosztowały nas 3 punkty. Na pewno występu nie musimy się wstydzić, teraz trzeba zacisnąć zęby, potrenować w tygodniu i spróbować odgryźć się na Wróblowiance.
Jeszcze jedna ważna rzecz – cała drużyna trzyma kciuki za szybki powrót do zdrowia naszego bramkarza Michała Morusa, który aktualnie przebywa w szpitalu. Michał trzymaj się – jesteśmy z Tobą!
A ja ze swojej strony bardzo przepraszam za braki w aktualizacjach spowodowane chronicznym brakiem czasu, obiecuję teraz uaktualniać stronę na bieżąco.